- Potworku, boimy się Salmonelli? - pytam mimochodem.
- Co? O co chodzi? - Mauryc odpowiada zbity z tropu.
- A bo będę robić Egg nog, a to jest na bazie surowych jajek.
- To ja się boję!
- To zrobię wersję gotowaną...
Tak to włąśnie ustaliliśmy, że przygotujemy bezpieczniejszą wersję tego świątecznego klasyka. Przyznam, że nigdy wcześniej tegoż napitku nie próbowałam, więc powiedzcie sami... czy jest lepszy moment, niż spędzając święta za granica? Co prawda nie w kraju anglojęzycznym, gdzie Egg nog jest tak powszechny, jak u nas kompot z suszu, ale nie czepiajmy się szczegółów.
Składniki:
- 2 jajka
- 1/3 szklanki cukru
- 2 szklanki mleka
- łyżeczka esencji winiliowej
- gałka muszkatołowa
- rum
Uwagi: Napój można przygotować również bez gotowania, ale bezpieczeństwa nigdy za wiele. Można też bezalkoholowo, ale co to za atrakcja... niczym Kogel Mogel z mlekiem. Zamiast rumu można posłużyć się też brandy, whiskey, koniakiem. W wielu przepisach dodają też śmietankę, ale jakoś tak mi się skończyła. Poza tym po tych wszystkich świątecznych obiadach, można sobie trochę odpuścić dodatkową dawkę kalorii ;)
Jajka ubijamy na białą, gęstą masę. Mleko z cukrem i przyprawami doprowadzamy prawie do wrzenia (albo przynajmniej do 70 stopni C). Następnie powoli dodajemy mleko do masy jajecznej, cały czas mieszając (najłatwiej - mikserem). Kiedy całość już połączymy przelewamy spowrotem do rondelka i podgrzewamy na wolnym ogniu, mieszając. Nie chcemy tego zagotować, tylko podgrzać w dwóch celach:
1) wykluczyć jakiekolwiek ryzyko zarażenia
2) mieszanka trochę zgęstnieje
Następnie schładzamy i dodajemy alkohol. Ponoć najlepiej smakuje, jeśli odstoi w lodówce całą noc, albo jeszcze lepiej 2-3 tygodnie... My aż tyle nie mieliśmy zamiaru czekać.
- Gotowe! - wołam uradowana.
- Które dla mnie?? - Mauryc uradowany podbiega do stołu.
- Które chcesz - odpowiadam, po czym on sięga po większą szklankę ;)
- Pychaaaa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz