Celebracji Chińskiego Nowego Roku w naszym Kurniku ciąg dalszy. Po smacznej zupce syczuańskiej, przyszła kolej na drugie danie. Przyznam, że była to chyba jedna z najszybszych potraw jakie kiedykolwiek przygotowałam. Mając przygotowane składniki, samo smażenie zajęło nie więcej niż 10 minut! :) Tak szybko, że nie miałam nawet czasu zdjęć robić.
Paksoi lub jak kto woli bok choy |
Składniki:
- 600 g paksoi
- 2 łyżki oleju (ja użyłam wok oil, ale tylko dlatego, że uwielbiam)
- 2 ząbki czosnku
- 250 g rostbefu pokrojonego w cienkie paski
- 2 łyżki sosu sojowego
- łyżka słodkiego sherry
- 2 łyżki posiekanej, świeżej bazylii
- 2 łyżeczki oleju sezamowego
Odstępstwa: a jakżeby, znowu coś zmieniłam. Zieleniny trochę mniej mi się kupiło, więc i trochę mniej było. Następnie zamiast sherry dałam... mirin. Wiem, wiem, jakoś tak dziwnie, ale gdzieś kiedyś wyczytałam, że mirin w ostateczności można słodkim sherry zastąpić, więc pomyślałam, czemu by nie i w drugą stronę?! No nie chciało mi się po prostu do monopolowego biec.
Zieleninkę myjemy, osuszamy i kroimy w paski. Olej rozgrzewamy w woku, tudzież w głębokiej patelni (ja do dziś się woka nie dorobiłam... miał być w prezencie na święta, a dostałam kolejną patelnię... echh, człowieczyno, chcesz coś dostać jak należy to kup se sam). Czosnek szybciutko podsmażamy przez 30 sekund (tak się zestresowałam, że sobie w głowie aż liczyłam sekundy). Dodajemy mięsko i mieszając smażymy 3 minutki na dużym ogniu. Następnie eksmitujemy mięsiwo na talerzy i na patelni ląduje paksoi. Nie na długo, bo też jedynie 30 sekund (i znowu to liczenie...), po czym wrzucamy z powrotem mięso, dodajemy sos sojowy, sherry (lub mój mirin...ekhmmm...) i mieszamy. Kiedy wszystkie składniki są ciepłe doprawiamy olejem sezamowym i bazylią, a następnie podajemy natychmiast!
Ja podałam z gotowanym białym ryżem, coby nasze przepastne żołądki dobrze zapchać. Pyszności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz