Ostatnio witaliśmy Chiński Nowy Rok. W związku z tym pomyślałam, że jest to idealna okazja, żeby ugotować coś chińskiego. Rzuciłam się czym prędzej na książkę kucharską z azjatyckimi potrawami i przewertowałam strony. Od samego czytania przepisów i oglądania zdjęć ślinka mi już ciekła. Ostatecznie wybór padł na Zupę Syczuańską (jaka tak właściwie jest poprawna forma w polskiej pisowni: syczuańska czy seczuańska?) i Rostbef z paksoi (tudzież bok choy, jak kto woli). Ale zacznijmy od zupki.
Składniki:
- 4 suszone chińskie grzyby (namoczone, odsączone i pokrojone)
- 45 g makaronu ryżowego
- 1 l bulionu drobiowego
- 175 g gotowanego, mielonego mięsa z kurczaka
- 230 g pędów bambusa (mogą być z puszki lub słoiczka, odsączone i drobno pokrojone)
- łyżeczka świeżo startego imbiru
- łyżka skrobi kukurydzianej
- 80 ml wody
- jajko
- łyżeczka keczupu pomidorowego
- łyżka sosu sojowego
- łyżka octu
- 2 łyżeczki oleju sezamowego
- dwie cebulki dymki, posiekane
Makaron przygotowałam według opakowania, grzybki drobno posiekałam. Do gotującego się bulionu wrzucamy grzyby, kuraka, makaron, bambusa i imbir, niech się sobie pogotują na małym ogniu. W międzyczasie roztrzepujemy lekko jajo (ja roztrzepałam dość solidnie, nie wiem, może mnie poniosło...), a skrobię mieszamy z wodą. Dodajemy oba ustrojstwa do zupki cały czas ją mieszając (co by się farfocle nie porobiły) i zdejmujemy z ognia. Doprawiamy keczupem, sosem sojowym, octem, olejem sezamowym i dymką. Jak nam mało można dodać soli i pieprzu wedle upodobania. Podajemy ładnie przystrojone dymką.
Przyznam, że wyszła całkiem niezła. Maurycy zatwierdził i sięgnął po dokładkę.
- Muszę przyznać, że podobają mi się te twoje kulinarne eksperymenty - zawyrokował.
Uff, dobry początek zarówno dla Projektu, jak i dla Chińskiego Roku Węża ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz